A ja i tak wiem, że Sho przeżył operację, i kiedy pewnego lata parę lat później bawił w domu
swojej babci, spotkał Arrietty, wtedy już narzeczoną Spillera, i odświeżył z nią przyjaźń. Po
usamodzielnieniu się od rodziców, Arrietty przekonała swojego męża, że mogą zaufać jej
przyjacielowi z dzieciństwa. Przeprowadzili się do domku dla lalek i tam wychowali swoje dzieci.
Przyjaźń między rodziną Arrietty i Spillera a Sho i jego rodziną trwała aż do końca ich żyć.
Lubie niedopowiedziane filmy, ponieważ dają możliwość dopisania dalszego ciągu. W tym
przypadku miałam ogromny przymus podzielenia się "swoim" zakończeniem :) Dzięki temu
wydaje mi się... prawdziwsze :)
Mam nadzieję, że masz rację. Film bardzo dobry... chciałabym, żeby było dobre zakończenie, chociaż zwykle nie zależy mi na tym.
Losy Arrietty zostały ukazane w ładny i ciekawy sposób, polubiłam ją jako postać , to samo sobie pomyślałam o niej i Spillerze.
Jednak niedopowiedziana końcówka jest dobrym rozwiązaniem... przynajmniem mogłyśmy same zastanowić się nad tym jakie zakończenie by nam odpowiadało bez obawy, że scenariusz nas rozczaruje :)
Sho najpewniej nie przeżył operacji. On był w tym pensjonacie, żeby odpoczywać. Jego matka mówiła coś w stylu, że nie przeżyłby, gdyby miał nadwyrężone serce stresem. Gdy Haru porwała matkę bardzo dużo biegał, było widać, że ma duchotę kardiologiczną. Dla mnie to był oczywisty sygnał, że operacji nie przeżyje. Od początku filmu był pogodzony ze śmiercią.